Komentarze

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy użytkowników, które są ich indywidualnymi opiniami. Komentarze obelżywe, wulgarne oraz obraźliwe, będą usuwane.

Jeśli życzą sobie Państwo odpowiedzi na jakikolwiek komentarz drogą elektroniczną, wymagane jest podanie istniejącego adresu e-mail.

Licznik odwiedzin
mod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_countermod_vvisit_counter
mod_vvisit_counterDzis443
mod_vvisit_counterWczoraj335
mod_vvisit_counterW tygodniu778
mod_vvisit_counterW miesiacu1055

Twoje IP: 3.144.77.71
Mozilla 5.0, 
Copywrite
© Siedlce 2011
Wszelkie prawa zastrzeżone
MAG
Po Gdańsku poruszam się głównie:
 

PostHeaderIcon Kącik czytelnika

Bardzo chciałam tę książkę przeczytać. Dorastałam w czasach, w których rozgrywa się akcja “Bez wyboru”. Pamiętam cukier na kartki, pamiętam puste półki i wystawanie w kolejce z mamą za jedną kawą lub papierem toaletowym. Czasy, w których niczego nie było, a każdy mógł “załatwić sobie” niemal wszystko: od alkoholu począwszy, poprzez Fiata 126p, ciuchy i kosmetyki z Pewexu i legalną skrobankę.

Mimo, że nie przepadam za tekstami pisanymi w czasie teraźniejszym, to tutaj był on wręcz potrzebny i niezbędny, ponieważ całość podana jest w formie reportażu. A czyta się migiem. Książka nie jest długa, przeczytałam ją w półtora dnia, godząc czytanie z obowiązkami domowymi.

Bohaterką powieści jest Lilka, młoda, trzydziestoletnia kobieta, atrakcyjna, dobrze usytuowana, obecnie w stałym związku. Lilkę poznajemy w chwili, kiedy zachodzi w niechcianą ciążę i zastanawia się, czy powinna i czy chce urodzić dziecko, czy też nie. W tym momencie zostajemy przez autorkę cofnięci kilkanaście lat wstecz do czasów, kiedy Lilka ma naście lat i po raz pierwszy słyszy słowo “skrobanka”. Nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co to znaczy i nie rozumie, czego to słowo dotyczy. Dopiero później dochodzi do wniosku, że “skrobanka” oznacza pozbycie się dziecka z brzucha.

Więcej…

 

Kasia i Piotruś spędzają wakacje u cioci na wsi, w domu pod kasztanami. Na pierwszy rzut oka dom wygląda całkiem zwyczajnie, jest stary i jak wszystkie stare domy ma kilka niezwykłych tajemnic. Tu i tam coś skrzypi, coś szeleści, a jak się dobrze przyjrzymy, okaże się, że we wszystkim znajdziemy coś szczególnego i wyjątkowego.

Kasia i Piotruś, jak wszystkie dzieci, mają niesamowicie bogatą wyobraźnię, dzięki czemu zwykły – na pozór – pobyt u ciotki, zamienia się w wielką przygodę pełną tajemnic i magii.

“Tygrysku, dziwne oczy masz,
Tygrysku, pewnie czary znasz (…)”.

To właśnie wyobraźnia sprawia, że zwyczajny domowy kot, zmienia się w dziecięcych oczach w tygrysa, który wyrusza wraz z nimi na poszukiwania zagubionego przed laty słoniątka. Porcelanowy duży słoń stoi u cioci na kredensie i Kasia uznaje, że jest smutny. Ciocia mówi, że kiedyś, do kompletu, miała też małe słoniątko, które zgubiło się już dawno temu i dzieci postanawiają je odszukać. Wyruszają w pełną niebezpieczeństw podróż do Afryki (oczywiście w wyobraźni) i odkrywają tajemnicę małego słonika, który nie mógł wrócić do domu, bo… No właśnie, co też przydarzyło się naszemu maluchowi? I czy dzieci dadzą radę pomóc mu wrócić do domu? Na kredens, koło mamy, za którą tęskni? A to tylko jedna z wielu przygód dzieci w Domu pod kasztanami.

Więcej…

 

"Strach to najsilniejsze uczucie, bo niemal zawsze wywołuje je w człowieku bodziec zewnętrzny. Człowiek nigdy nie boi się dobrowolnie (...), strach jest wymuszany przez oddziaływanie na nas znacznie potężniejszej mocy".

"Cięcie" kupiłam na chybił trafił, kierując się prawie wyłącznie recenzją wydawcy, opisem na okładce i samą okładką. I nie żałuję, bo jest to jedna z najlepszych książek danego gatunku, jakie miałam przyjemność czytać. Zdecydowanie jest to lektura dla osób o mocnych nerwach. Bardzo dosadna, brutalna i chwilami mrożąca krew w żyłach.

Nasza bohaterka (choć czasem zastanawiałam się nad tym, czy aby na pewno to ona jest tą główną postacią, a nie morderca, którego ona ściga), nazywa się Clara Vidalis i pracuje w wydziale policji i psychopatologii w Berlinie. Właśnie zakończyła bardzo skomplikowane śledztwo, w wyniku którego zginął groźny psychopata i wybiera się na wakacje. Niestety na dzień przez planowanym urlopem ktoś przysyła jej pewną płytę CD, która zupełnie zmienia jej plany. I życie. Na płycie ktoś nagrał brutalny film z zabójstwa. I właśnie ten film rozpoczyna pościg Clary za psychopatycznym mordercą. Prasa nazywa go Facebookowym Żniwiarzem, on sam mówi o sobie Bezimienny.

"Tam, gdzie inni są tylko cieniami, ja jestem gęstym mrokiem. Gdzie inni są tylko mordercami, ja ucieleśniam śmierć".
"Mroczny, nieokreślony, nieuchwytny i zły".


Nieuchwytny jak cień, ma swoje sposoby, by włamywać się na konta swoich ofiar w różnych portalach internetowych, wykradać ich dane osobowe, a potem ścigać, zaczajać się na nie w ich własnych mieszkaniach, torturować, gnębić, po czym bezlitośnie i brutalnie mordować. Wyszukuje ich na portalach społecznościowych i randkowych, pośród kobiet i mężczyzn, tych całkiem zwyczajnych i tych poszukujących mocniejszych wrażeń. Żadna z jego ofiar nawet nie spodziewa się ataku na swoją osobę, żadna nie ma wrogów, każda ma swoje życie, rodzinę i przyjaciół, a mimo to, nikt z nich nawet nie orientuje się, że ktoś zginął. Inteligentny morderca potrafi doskonale zadbać o to, by zwłok jego ofiar przez długi czas nikt nie znalazł.

Więcej…

 

Już dawno chciałam przeczytać “Złodziejkę książek” i przyznaję, że przyczyniły się do tego głównie recenzje innych czytelników. Powiedzmy, że tym razem reklama zrobiła swoje. Dostałam książkę w prezencie od taty. Poleżała chwilę na półce, czekając, aż skończę czytać wszystko, co tam miałam w kolejce.

“Złodziejka (…)” okazała się zupełnie inna, niż sądziłam, że będzie. Myślałam, że będzie to książka o dziewczynce, która kradnie książki… No owszem, bohaterką faktycznie jest dziewczynka, która kradnie książki, ale to tak okrutnie mało, by określić tę książkę. Przez chwilę szukałam porównań, ale chyba nic tu nie pasuje. Bo “Złodziejka (…)” to emocje. Jedna za drugą. Zanim ochłoniemy z jednej, druga już pcha się nam w ramiona, do głowy, do serca. To przejmujący zbiór uczuć, tych pięknych, jakie wyzwala obserwowanie zachodzącego słońca i bawiących się dzieci i tych dosadnie paskudnych, jakimi są strach, głód, ból, upokorzenie… To głęboki zapis odwagi, przyjaźni, miłości, uwielbienia dla słów, odnajdowania w okrutnym świecie tego, co ważne, doszukiwania się znaczenia tego, co po kolei i po sobie w życiu następuje.

Bohaterka książki, Liesel Meminger, zostaje oddana pod opiekę przybranym rodzicom, Rosie i Hansowi Hubermannom. Ma dziewięć lat. Nie rozumie świata, nie rozumie wojny, nie rozumie, dlaczego jej prawdziwa matka oddała ją obcym. Ale to właśnie oni, ci “obcy” staną się jej rodziną. Rosa, dość gwałtowna, ciągle przeklinająca i narzekająca na wszystko wokół, z początku wydaje się zimna, oschła, niemiła, wręcz niezadowolona z tego, że Liesel ma u niej zamieszkać. Ale tak naprawdę, w głębi serca, jest ciepłą i dobrą osobą, która nie da przybranej córki nikomu skrzywdzić. Jednak to swego przybranego papę, Hansa, dziewczynka pokocha szczerze i gorąco. To on pokaże jej, czym są litery, jak je składać, jak wypowiadać, to on obudzi w niej miłość do książek, miłość do życia. I odwagę.

Więcej…

 

Wartka, szybka akcja, błyskawiczne zwroty, wspaniale nakreśleni bohaterowie, malownicze, gorące wręcz opisy leśnych pożarów, do tego czający się w pobliżu morderca i romans w tle. Tym razem wątek romantyczny naprawdę prowadzony jest w tle i stanowi rolę drugoplanową.

Bohaterką książki jest Rowan Tripp, córka strażaka, Luke’a Iron Mana Trippa. Zadziorna, pewna siebie i temperamentna dziewczyna, pracująca w sezonie jako Zulie, strażak-skoczek. Wykwalifikowana, doświadczona i odważna, skacze z samolotu do pożarów lasu, które następnie gasi, odcinając ogniowi drogę. Oczywiście nie robi tego sama. Towarzyszą jej inni strażacy, tak samo wyszkoleni jak ona. W tej specyficznej społeczności, gdzie życie jednego strażaka leży często w rękach drugiego, Zulies są związani ze sobą na śmierć i życie. Są dla siebie czymś więcej niż kolegami z pracy, są więcej niż przyjaciółmi, są jak rodzina, silnie ze sobą scaleni. Znają się jak łyse konie, ufają sobie, idą za sobą w ogień:

“- Zwą nas Zulies. Kiedy jedno z nas pada, podnosimy go”.

Kiedy w bazie zawyje syrena, Zulies rzucają wszystko i pędzą do szatni, by migiem włożyć skafandry i przygotować się do skoku. Strażacy-skoczkowie skaczą w parach, lądując w samym sercu ognia, gdzieś tam, wśród płonących drzew, nie wiedząc, czy się uda i czy przeżyją tym razem. Twardzi, wytrzymali jak mało kto, odważni i zaprawieni w boju, rwą się do walki z ogniem i świętują, kiedy po kilkunastu godzinach udaje im się zdusić płomienie.

I nagle w tą zażyłą społeczność strażaków, w bazie Missouli, wkrada się ktoś mocno niepożądany. Morderca.

Więcej…

 

Kiedy brałam książkę do ręki, nie wiedziałam, że jej autorką jest J.K. Rowling. Jakoś mi to umknęło, choć kręcę się gdzieś tam w książkowych kręgach. Przyciągnęła mnie okładka, dopiero później przeczytałam opis z tyłu. Ale jednak okładka była pierwsza i zaważyła. Skusiłam się też na książkę z tego powodu, że naprawdę dość dawno nie czytałam dobrego kryminału.

“Wołanie kukułki” rozpoczyna się trupem i to trupem super znanej modelki Luli, jak to na dobry kryminał przystało, po czym po niedługiej chwili poznajemy naszego bohatera. I tutaj ogromny plus, bo wreszcie detektywem nie jest przystojniak o urodzie Adonisa, zwinny właściciel kaloryfera na klacie, ale duży, niezgrabny facet, weteran wojenny, który na wojnie stracił prawą nogę. Do tego właśnie rzuciła go narzeczona i został on na lodzie, bez pieniędzy, bez mieszkania, bez klientów, bez przyszłości. Nasz detektyw, Cormoran Strike, właśnie usiłował ową narzeczoną dogonić na schodach, kiedy stanęła mu na drodze jego przyszła, tymczasowa asystentka, Robin. Unikając staranowania jej, Strike łapie ją niechcący za pewną część ciała i tak właśnie zaczyna się ich znajomość. A żeby było jeszcze lepiej, już wkrótce zjawia się klient, brat ofiary wspomnianej na początku, który zleca Strike’owi śledztwo. Może więc z tym twierdzeniem nieposiadania przyszłości, to póki co nie ma się co śpieszyć?

Lubię książki, w których główny bohater budzi moją sympatię. A tutaj właśnie nie da się nie lubić Cormorana. Osobiście polubiłam go za tę jego dosadną wręcz niezgrabność, misiowatość, za spokój i za niedoskonałość, ale również za profesjonalizm. Cormoran zbiera dowody, rozmawia z ludźmi i krok po kroku zbliża się do rozwiązania zagadki. Autor(ka) świetnie skonstruowała akcję, brak w niej niedociągnięć, każdy ruch i posunięcie są logiczne i dopracowane. Postaci są zróżnicowane do tego stopnia, że nawet wypowiadają się inaczej, z różnym akcentem, mamy tu ludzi z wyższych sfer, mamy też biedotę, jest bogactwo świata mody i ubóstwo niższej klasy społecznej. Są ludzie zepsuci do szpiku kości oraz uczciwi i szlachetni, jak nasz Strike.

Robin, asystentka naszego detektywa, szczęśliwa narzeczona pewnego nudnego księgowego, zatrudnia się u Strike’a tylko tymczasowo, a w międzyczasie szuka innej, lepiej płatnej, pracy. Jest ciepła, obowiązkowa, skrupulatna, w pełni zorganizowana, ale nie sposób nazwać jej nudną. Polubiłam ją od razu od pierwszych stron książki i to uczucie trwało tak niezmiennie aż do jej końca. Robin to idealna asystentka dla Cormorana, niemalże czyta mu w myślach. Taktowna i kompetentna, zaskakuje go coraz bardziej, choć początkowo wcale nie był do niej przekonany. Po niedługim jednak czasie, zarówno on, jak i my zauważamy, że stanowią idealną detektywistyczną parę, zderzenie dwóch przeciwieństw na gruncie zarówno zawodowym, jak i prywatnym.

Więcej…

 

Nie jestem miłośniczką powieści dla młodzieży. Z tego powodu przyznaję, że nie byłam pewna, jak zareaguję na książkę "Potomkowie pierwszej czarow nicy", o której nie wiedziałam wcześniej niczego poza tym, że nawiązuje ona do wierzeń Słowian i że główne bohaterki są studentkami. Książka trafiła w moje ręce całkiem przypadkowo, choć kto wie, czy przypadki w ogóle istnieją?... Może tak miało po prostu być? Przeczytałam ją w trzy wieczory, z ogromną przyjemnością i żałuję, że nie mogę już teraz, zaraz, natychmiast poznać dalszej części historii bohaterek.

A bohaterki "Potomków (...)" to cztery młode dziewczyny: Matylda, Kornelia, Magda i Basia, które - niby przypadkiem - spotykają się któregoś dnia w pewnej windzie. Każda z nich jest inna, każda ma inną osobowość, inny charakter, różnią się od siebie tak diametralnie, jak cztery pory roku, które sobą reprezentują. Mimo tych różnic - a może właśnie dzięki nim - dziewczyny zaprzyjaźniają się ze sobą i od tej chwili zaczyna się ich niezwykła przygoda. I nasza też:

"- Jestem Nawoja - powiedziała nagle stara kobieta, a jej głos wydawał się być od niej dużo młodszy (...). - Zapraszam - dodała, machając zachęcająco ręką".

Dziewczyny, jak to każda młodzież w każdym przedziale czasowym, lubią się bawić, imprezować, lubią spędzać czas w towarzystwie rówieśników i podobnie, jak wszyscy, mają swoje problemy. Mają też marzenia, niektóre skryte w głębi serca, daleko i głęboko, by nikt się o nich nigdy nie dowiedział. Mają też obawy i lęki oraz ukryte żale. Na pierwszy rzut oka są zwykłymi młodymi dziewczynami, ale poza tym wszystkim, mają jeszcze pewne ukryte zdolności, z których na razie nikt, a zwłaszcza one same, nie zdaje sobie sprawy.

Więcej…

 

gatunek: obyczajowa / psychologiczna

Obraz niespełna dwunastoletniego chłopca, który wychowuje się bez ojca, przy matce alkoholiczce. Przeżywa on wewnętrzne rozterki, bo z jednej strony czuje się  zobowiązany pomagać matce we wszystkim, z drugiej marzy o tym, by przestała wreszcie pić i nadużywać leków.

Więcej…

 

Trochę zwariowana historia Holly, w której znajdziemy mnóstwo humoru, miłości i problemy dnia codziennego. Tytułowy Addison to szalenie przystojny, ukrywający się w swoim pokoju programista komputerowy.

Więcej…

 
<< Początek < Poprzednia 1 2 Następna > Ostatnie >>

Strona 1 z 2
Siedlce na Facebooku
Pogoda w Gdańsku
You have entered an nonexistent WOEID. You must go to Yahoo Weather Channel and search your Location by name or zip code. At the end of the browser link you will find the WOEID code that you need to add to the admin section of the module.
You have entered an nonexistent WOEID. You must go to Yahoo Weather Channel and search your Location by name or zip code. At the end of the browser link you will find the WOEID code that you need to add to the admin section of the module.

SiedlceGdaPl to potomek lokalnego portalu  kolonia.gda.pl, na który serdecznie zapraszamy.

Reklama